Mrowkojad |
Wysłany: Wto 19:59, 30 Paź 2007 Temat postu: Mitologia Wikingow, szeroko pojeta... |
|
Stworzenie Świata
Tak, jak w większości dawnych europejskich religii, skandynawscy bogowie byli młodsi os świata, który zamieszkiwali. Wikińskie mity nie mówią nic pewnego o tym, czyim dziełem jest przestrzeń jako taka, wiadomo jednak, iż to właśnie ona zrodziła wszelkie byty, w tym i boskie. A pierwszym z owych bytów był olbrzym Ymir, który wyłonił się z odmętów pradawnego oceanu. Ogromnego, lecz słabego Ymira wykarmiła mlekiem pierwsza krowa świata, Audumia, powstała z góry lodowej.
Gdy Ymir dzięki pokarmowi zyskał siłę, z jego ciała wyszły pierwsze olbrzymy, inaczej Thursy. Tymczasem Audumia pracowicie wylizała z lodu jeszcze jednego giganta imieniem Buri. Pozostałe olbrzymy nie chciały przyjąć go do swego grona, mocą czarów stworzył więc swego syna, którego nazwał Bur, po czym oddalił się. Bur także został odtrącony, jednak poszedł po rozum do głowy i porwał olbrzymkę Bestlę, z którą następnie spłodził pierwszych bogów z rodu Asów: Odyna, Wilego i We. Ojciec przekazał swej latorośli niechęć do gigantów. Gdy chłopcy podrośli, stanęli do walki z samym protoplastą Olbrzymów: Ymirem. Zabili go, a z jego ciała stworzyli świat. Skłonni do naturalizmu wikińscy skaldowie, barwnie potem opisywali jak to z trupa uczyniono ląd stały, z kości - góry, czaszka posłużyła za sklepienie niebieskie, strzępy mózgu stały się chmurami, Krew wypełniła baseny mórz, a z rzęs zbudowano barierę otaczającą Midgard (czyli Śródziemie!), kraj w którym żyjemy my, śmiertelnicy.
Ludzie z kolei swe istnienie zawdzięczają Odynowi oraz dwóm, innym bogom, Hönirowi i Lokiemu. Z jesionu i wiązu stworzyli pierwszego mężczyznę i kobietę. Później, inny niebianin, Heimdall, zwany też Rigiem, spłodził z ludzkimi kobietami przodków wszystkich niewolników, kmieci i władców.
Budowa Wszechświata
Nazwa Midgard nie wzięła się z przypadku, albowiem wedle wyobrażeń Wikingów, wszechświat, czyli Alda, zbudowany był na kształt wielkiego jesionu, na którym nasza rzeczywistość stanowiła wewnętrzną część środkowego piętra gałęzi. Drzewo to nosiło nazwę Yggdrasil i jego pień stanowił oś całego kosmosu.
Konary Yggdrasila układały się w dziewięć krain. Na samym szczycie wnosiły się Asgard i Wanaheim, siedziby bogów. Nieco niżej znajdował się Alfheim, królestwo świetlistych duchów, Alfów. Pośrodku pnia leżał Midgard, kraj ludzi, oraz otaczające go ziemie olbrzymów: Jötunnheim, Hrimthursheim i Muspellheim. Midgard połączony był z Asgardem wąskim tęczowym mostem, zwanym Bifrost. Przejścia strzegł wspominany już bóg Heimdall z rodu Asów. Poniżej Midgardu rozciągał się Svartalfheim, siedziba ciemnych Alfów, zwanych też krasnoludami. Jeszcze niżej, w najgłębszej otchłani, leżało ponure królestwo śmierci - Nilfheim, do którego wędrowali ci zmarli, którzy nie polegli w boju.
Bogowie
Wikingowie wierzyli w istnienie dwóch sprzymierzonych boskich plemion: Asów i starszych od nich Wanów, zamieszkujących krainy Asgard i Wanaheim. Na początku dziejów Asowie zbudowawszy Asgard, postanowili pobić i uzależnić od siebie starszych bogów. Walczyli z nimi długo, a szala zwycięstwa wciąż przechylała się raz na jedną, raz na drugą stronę. Ostatecznie, przewagę uzyskali obrońcy - okazało się jednak, że aby całkowicie zmieść Asów z powierzchni ziemi, musieliby wydać im tak krwawą bitwę, że dla nich również oznaczałaby ona unicestwienie. Boskie plemiona po długich i niełatwych rokowaniach zawarły pokój, dzieląc się władzą nad Aldą. Wanowie wzięli pod opiekę sprawy dotyczące rolnictwa i płodności, zaś porywcze Asowie baczyć poczęli głównie na rzeczy związane z wiedzą, walką i gwałtownością. Najprawdopodobniej, opowieści o starciach Wanów z Asami to echo prehistorycznych bojów toczonych przez przybyłych do Skandynawii wojowniczych Germanów z miejscowymi ludami wyznającymi pradawny kult ziemi i rozrodczości.
Za najważniejszych spośród licznych bogów Wikingów badacze skandynawskiej kultury uważają dziś Odyna i Thora z rodu Asów oraz Wana Freya. Wedle powszechnego mniemania, pierwszy z nich był bogiem najbardziej czczonym - i to jego, przede wszystkim, kojarzy się z dzikimi Normanami. W rzeczywistości mogło być jednak inaczej - ale o tym za chwilę ...
W każdym razie pewne jest, że Odyn był z bogów najstarszy i przynajmniej nominalnie pełnił funkcję ich przywódcy. Warto jednak zauważyć, że jego nobliwy wygląd wynikał głównie z tego, iż jako jedyny nie jadał jabłek z drzewa bogini Idunn, dających niebianom wieczną młodość. Odyn posiadał cechy raczej nie przystające do wizerunku statecznego "przełożonego" bogów. Był istotą szaloną i nieobliczalną, obsesyjnie wręcz żądną wiedzy i tylko dla niej gotową na poświęcenia. Nigdy prawie nie zdarzyło mu się dotrzymać obietnicy, często oszukiwał, a w swych poczynaniach kierował się kaprysem. Skandynawowie wręcz otwarcie uważali go za boga, którego słowom lepiej nie ufać. Na swym koncie Odyn miał niezliczone grzechy i grzeszki, w tym uwiedzenie olbrzymki Gunnlody i niecne wykorzystanie jej przychylności po to, aby ukraść strzeżony przez nią cudowny miód skaldów. Należy wiedzieć, że czyniąc to Odyn sprzeniewierzył się obyczajowi gościnności, łamiąc jedno z najświętszych praw Wikingów ...
Jak wspominałam wyżej, Odyn był niezmiernie chciwy wiedzy. Kiedyś dla jej zdobycia postanowił wręcz złożyć w ofierze samego siebie. Powiesił się na konarze Yggdrasila i po dziewięciu dniach zmartwychwstał (!). Wtedy przebił sobie bok włócznią, czyniąc się zarazem żywym i umarłym. Wskutek tego poświęcenia poznał tajemnice poezji oraz czarodziejskich run (znakom alfabetu runicznego, poza wartością fonetyczną, przypisywano też magiczne moce). Odynowi nie było jednak dość i ofiarował jeszcze swoje oko olbrzymowi Mimirowi, w zamian za co napił się z tajemnej studni mądrości.
Opowieść o samoofiarowaniu Odyna nieprzypadkowo kojarzy się z męczeństwem Chrystusa. Wikingowie na długo przed przyjęciem chrztu kontaktowali się z chrześcijanami i niewątpliwie przejęli z naszej wiary szereg motywów, oczywiście przerabiając je na własną modłę.
Gwałtowny Odyn miał na swe usługi piękne demonice, zwane walkiriami: zbrojne kobiety, konno pędzące przez niebiosa, prosto ku polom bitew (chyba, że jakiś bój toczył się na wodzie, wtedy przypływały łodziami). Zabierały z bitwy poległych wojowników. Połowę z nich zanosiły małżonce Odyna, bogini Freyi z rodu Wanów, resztę zaś samemu Jednookiemu. Wojownicy ci, nazywani einherjarami, mieli posłużyć bogom za wojsko w trakcie kończącej świat ostatecznej bitwy Ragnarök. A przed nadejściem owego srogiego czasu ucztowali u Odyna w Walhalli (Sali Poległych) oraz u Freyi w Sessyrymnir (Sali Wielu Miejsc).
W Walhalli bohaterowie zajadali się mięsiwem i pili miód obsługiwani przez walkirie. Rankiem budzili się świeży i wypoczęci. Zakładali zbroje, brali oręż i szli w miejsce, gdzie walczyli ze sobą do wieczora. Zadawali sobie rany i zabijali się, ale wieczorem wszystkich ich zabierano z powrotem do Walhalli, leczono i wskrzeszano aby pełni sił przystępowali do kolejnej uczty, a potem do następnej walki. I tak na przemian, aż po kres czasu. Wymarzony raj dla mężczyzn - bez końca pitka i wybitka, a w dodatku żadnego kaca!
Odyn, choć nominalnie przywódca Asów i Wanów, nie cieszył się wśród nich absolutnym posłuchem, bywał nawet wykpiwany. Może dlatego, że w sercach Wikingów wciąż walczył o prymat z innym niebianinem - Thorem. Wojowniczy Thor był panem pogody, piorunów, a także - co zaskakujące dla Asa, plonów. Jego imię przetrwało po dziś dzień w angielskich słowach "thursday" ("dzień Thora", czwartek), albo "thunder" (grom). Główny atrybut owego Asa stanowiła siła fizyczna, w walce przewyższał wszystkich innych bogów, wszak wcale nie ułomków. W boju używał niezawodnego młota zwanego Mjöllnir, czyli błyskawica. Podróżował na rydwanie zaprzęgniętym w czarodziejskie kozły - które można było zabić i zjeść, a mimo to następnego dnia się odradzały.
Głównym zajęciem Thora była obrona niebian przed olbrzymami, które chciały zmienić ład kosmosu i wnieść do niego pierwotny chaos. Wojowniczy bóg siłą rzeczy reprezentował więc stałość i prawo - nie tak jak szalony Odyn. Na Thorze można było polegać, nigdy nie zawodził i zawsze dotrzymywał przysiąg. Potrafił równie sprawnie rozwalać wraże łby, jak i dopilnować, by wzeszły plony. Nic więc dziwnego, że Normanowie w przeważającej większości będący zarówno wojami, jak i rolnikami, zdecydowanie woleli go od potężnego, lecz nieobliczalnego władcy Asów. Wizerunek Mjöllnira po dziś dzień jest zresztą najbardziej charakterystycznym wikińskim symbolem religijnym. Imię Thora wplatano do nazw wielu miejscowości, a także ludzkich imion (Thorgal!). Kult tego boga był tak szeroko rozpowszechniony, że przeniknął nawet do wierzeń Lapończyków.
Frey, brat (a i ponoć czasem, kochanek) rozpustnej Freyi, żony Odyna, pochodził z rodu Wanów - i jak na to plemię przystało, opiekował się urodzajem, płodnością i rozwojem. Panował też nad Alfheimem, który we władanie otrzymał już niedługo po narodzinach. Wiele wskazuje na to, że należy do starszego pokolenia Wanów i reprezentuje starożytny kult urodzaju. Normanowie składali ofiary Freyowi głównie przy okazji wesel, a wyobrażali go sobie z olbrzymim fallusem - jak na boga płodności przystało. Freya symbolizowały też zwierzęta, powszechnie uchodzące za wzory potencji: knur oraz ogier. Za dzieło, i w związku z tym własność tego Wana, uznawano też wszelkie urodzajne pola. Imię boga przetrwało w angielskim "friday" i niemieckim "Freitag" ("dzień Freya", piątek), a także w niemieckiej nazwie pola uprawnego: "Freiland" ("ziemia Freya").
Warto też wspomnieć o bogu spoza tej sławetnej trójcy - Lokim - swoistym dziwolągu wśród niebian i istocie, która odegra znaczącą rolę podczas końca świata (o roli tej mowa pod koniec gawędy). Tenże Loki, opiekun ognia, nie należał bowiem ani do rodu Wanów, ani Asów, był zaś olbrzymem, wyjątkowo przyjętym do boskiego grona. Uwielbiał wszelakie psoty, cechowała go wielka złośliwość i równie wielka bezczelność. Bogowie znosili go jakoś, choć momentami ich cierpliwość może wręcz zadziwić. |
|